Biały czarny bez.

Ostatnio robiłem syrop z młodych pędów sosny, a tym razem w końcu zabrałem się  do zrobienia syropu z hyćki, jak Wielkopolsce nazywają dziki bez czarny, który tak po prawdzie, to najpierw jest biały. Podobnie jak czarne jagody które są czerwone, gdy są jeszcze zielone.
Postanowiłem też zacząć kręcić filmy o moim hobbitowaniu! Nie nazwę tego jeszcze vlogiem, ale przy Waszej życzliwości, kto wie, może będą następne!

W mojej hobbickiej kuchni, chcąc dorównać słynnej spiżarni Bagginsów, przygotowywałem już różne smakołyki. Robiłem sery, wędliny, pierniki, lembasy (no dobra, w sumie to bardziej kram…), piwo imbirowe, piwo „zwykłe” oraz cydr. W tym roku postanowiłem wziąć na tapet dziki, czarny bez i spróbować zrobić syrop z jego kwiatów i o tym jest ten wpis.  Jak komuś nie chce się czytać, to zapraszam od razu na koniec, gdzie znajdziecie film.

 

Kwiaty bzu czarnego

Kwiaty bzu czarnego

Zabierałem się do tego chyba od dobrych czterech czy pięciu lat, ale zawsze „przespałem” termin zbiorów. Dopiero w tym roku udało się trafić! No dobrze, trochę się też bałem. Dziki bez jest …rośliną trującą! Oczywiście to nie cykuta, ale toksyczny jest. Dopiero po odpowiedniej obróbce nadaje się do spożycia – zarówno kwiaty jak i owoce, a zielarze używają także kory oraz liści.

Trafienie w ten właściwy czas wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. W czasach, gdy w sklepach mamy praktycznie wszystko przez okrągły rok, żyjemy „na gorąco” zagonieni, mało kto już mięta (nawet miłośnicy hobbitowania!), że pewne rzeczy trzeba planować. Ale terminarz, nawet w najlepszym smartfonie nie starczy. Trzeba obserwować, co się dzieje wokoło. Np. taki bez tuż obok Waszego domu może być jeszcze zielony, a 20 km dalej, o innym województwie nie wspominając, już będzie przekwitnięty. Jeżeli komuś marzy się żywot hobbita to musi się tego nauczyć. Nie można odłożyć „na później”, bo jesteśmy zmęczeni, albo akurat chcemy poczytać.
Tak samo trzeba pamiętać, że jak teraz zerwiemy wszystkie kwiaty, to potem nie zrobimy wina czy dżemu z owoców. Bo zwyczajnie ich nie będzie.

 

Pączki i bzu czarnego

Pączki i bzu czarnego

 

Warto więc poczytać o czarnym bzie. Dla tych, których interesują inne niż kulinarne walory bzu ciekawe będą właściwości lecznicze. A ma wiele zastosowań. Ma działanie napotne, przeczyszczające, antybakteryjne i jako „bomba rutynowa” zostawia daleko w tyle wszelkie „rutinoscrobiny”.
Jest też potężną rośliną magiczną, znaną w wierzeniach wielu narodów, trafił także do „magicznej” literatury. Pamiętacie insygnium Śmierci, Czarną Różdżkę z Harrego Pottera? Właśnie z czarnego bzu, Sambucus nigra, był wykonany ten magiczny artefakt.

Mnie bardziej niż magia i medycyna bardziej interesowała spiżarnia. Napój wpisał się idealnie w moje hobbitowanie, jako, że w czasach wiktoriańskich i edwardiańskich był bardzo popularnym napojem i z pewnością był znany Profesorowi. Choć niemal wszędzie był to raczej napój wiejski, ale właśnie w epoce wiktoriańskiej stał się także mody „na salonach”, podobnie jak wiele innych produktów, które nagle stały się szeroko dostępne w miastach dzięki rewolucji przemysłowej i rozwojowi kolei.

Oczywiście byłoby dużym nadużyciem stwierdzenie, że to brytyjski wynalazek. Napój z czarnego bzu jest znany co najmniej od czasów starożytnego Rzymu i pijany jest w zasadzie w całej Europie. Ciekawostka – w lutym 2008 roku został wpisany na listę produktów tradycyjnych województwa wielkopolskiego, prowadzonej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

 

Koszyk z kwiatami bzu

Koszyk z kwiatami bzu

 

Przejrzałem wiele receptur, zarówno wiktoriańskich jak i tych współczesnych. W Internecie jest ich zatrzęsienie, nie będę więc mnożył bytów i podawał tu konkretnego przepisu. Proponuję, by każdy znalazł taką wersję, która mu odpowiada.

Zachęcam do odwiedzenia dwóch witryn:

– mojej ziołowej muzy i inspiracji – Klaudyny Hebdy, https://klaudynahebda.pl/bez-czarny/  gdzie znajdziecie solidną porcję wiedzy na temat bzu oraz oczywiście przepis, oraz

Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi,  gdzie oprócz dwóch ciekawych przepisów na hyćkowy syrop możecie przeczytać o pochodzeniu nazwy, regionalnych zwyczajach i wierzeniach związanych z tę rośliną.

Ja skorzystałem z przepisu Klaudyny (ciut go zmodyfikowałem do swojego smaku) i ostatecznie udało mi się zabutelkować 8 butelek syropu (4 litry), z czego po rozcieńczeniu powinno wyjść od 16 do 24 litrów napoju – w zależności od tego, jak słodki napój lubimy. Mnie najbardziej odpowiada proporcja 1 część syropu na 4 części niezbyt mocno gazowanej wody mineralnej.  Część kwiatów ususzyłem i trzymam w pojemniczku próżniowym, żeby nie wietrzały.

 

Ususzone kwiaty czarnego bzu.

Ususzone kwiaty czarnego bzu.

Wszystkich którzy chcą obejrzeć jak robiłem swój syrop z hyćki zapraszam do obejrzenia filmu. Nie zapomnijcie dać „łapki w górę” i zasubskrybować kanał! Jeśli oczywiście Wam się podobało. Zachęcam do pozostawienia komentarza pod filmem i nie wyżywania się za bardzo 🙂

 

2 Responses to Biały czarny bez.

Tagi