„Zasnął na półce zając z ceraty.
Śni mu się może listek sałaty.
A może łąka i leśna ścieżka, tam,
gdzie prawdziwy zajączek mieszka…”
Kiedy moje dzieci były małe, w kółko czytaliśmy im wierszyki-kołysanki. Wkrótce nauczyły się ich na pamięć. Do dziś, choć to już stare konie potrafią je wyrecytować w środku nocy, mimo trzydzistki na karku. Syn czyta je swoim dzieciom, a moim wnukom.
A wy coś czytacie swoim dzieciom? Albo pamiętacie, co czytali Wam rodzice? Czy wpłynęło to na Was?
A może coś wyśniliście i przelaliście Wasze senne marzenia na papier? Opowiadanie, wiersz, esej? A może namalowaliście obrazek? Albo chociaż kupiliście coś, co się Wam przyśniło? Nową sukienkę? Wymarzony motocykl?
Czy w ogóle w natłoku bodźców jesteśmy jeszcze w stanie wyśnić coś oryginalnego? Dziwnego? Szalonego? Czy może zmęczony mózg szuka już tylko wytchnienia i pustki? Czy dziś J.R.R. Tolkien stworzyłby ponownie tak spójny świat, będąc nieustannie bombardowany obrazami, dźwiękami i tekstami? Czy zdołałby wtedy śnić? Marzyć podczas drzemki w oksfordzkim parku?
A wam – zdarzyło się zdrzemnąć w parku w letni, piękny dzień, wśród śpiewów ptaków i brzęczeniu pszczół? Co wtedy śniliście? Chcieliście jak najdłużej zatrzymać tę wizję? Zdołaliście coś zapamiętać, czy rozproszył dźwięk smartfona, informujący o tym, że ktoś wrzucił kolejnego mema?
Śnijmy… Wędrujmy… Lato nadchodzi…