Poziomkowo
Obsługiwałem kiedyś forum jednej z polskich pisarek, od strony informatycznej oczywiście. Czasem nawet na owym forum się odezwałem. Niestety, po paru wpisach niezgodnych „z myślą przewodnią partii”, autorka mnie koniec końców zbanowała, dorabiając przy okazji przed czytelniczkami „gębę” godną co najmniej teczki w IPN. Ot, życie.
Samo forum i jego zakręcone czytelniczki wspominam za to bardzo mile. Pewnego razu, czytając gorącą dyskusję (wręcz sabat!) o nowej książce, pełną setek westchnień i słodkich pozdrowień, przy których fotki z młodymi kotkami i szczeniaczki to niemal „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, popełniłem utwór wierszowany o roboczym tytule „Poziomkowe pole”. Paru dziewczynom się spodobał, odważę się więc po latach pokazać go publicznie.
A poza tym uwielbiam poziomki! W moim małym Hobbitonie, mimo że już niemal jesień – wciąż rosną!
Poziomkowe pole
Magiczny krąg splecionych rąk
Korowód panien czarownych,
W jutrzenki blasku, w tańcu radosnym
poziomek szuka cudownych
Zrzuciły suknie, rosa już
Błyszczy na białych ramionach
Lecz zaraz zgaśnie, zniknie wnet,
W słońca promieniach skona.
Łąkę osusza lipcowy wiatr,
Poziomek liście szeleszczą,
Czerwony owoc w palcach swych
Ostrożnie panny pieszczą.
I widać, jak wiruje świat,
W ich oczach półprzymkniętych,
Potężnych czarów czuć tam moc,
o owocach tych zamkniętych.
Radosny spazm, cudowny skurcz
owładnął nagie ciała
w niebo się wzbił motyli rój
faluje łąka cała.
Za późno już, by przemóc czar
pola poziomkowego
kto raz poziomki poznał smak
wciąż wracać będzie do niego
Więc kiedy cię przytłoczy los
I ześle znów niedolę
Zrzuć suknię swą i wyrusz w tan
Na poziomkowe pole.
Maciej Lewandowski, 1 marca 2009