Noc czerwcowa

No i mamy to.  Wszyscy wrzucają fotki ze wschodu Słońca, portale internetowe odpaliły wszystkie znane modele AI, by widowiskowo i kwieciście powiadomić nas o nadejściu lata. 

Mamy dziś, wg współczesnych kalendarzy pierwszy dzień lata. Najdłuższy dzień roku, albo najkrótszą noc, jak kto woli.  W Stonehenge mnóstwo dziwaków przyjechało odprawiać dziwne rytuały, inni po prostu przeżywać wschód Słońca w niezwykłym miejscu i szczególnym dniu. Zresztą na cały świecie są w tej chwili oblegane wszelkie maści święte kręgi. Na łąkach płoną ogniska wokół których tańczą czasem dziewczyny z wiankami we włosach, marząc o chłopakach szukających kwiatu paproci.

Żartuję, to margines.  W większości jest to po prostu spotkanie przy grillu i piwku albo udział w zabawie organizowanej przez pobliską gminę. Jeśli w ogóle. 

„Za moich czasów” to się jeszcze romantycznie wybierało nad jezioro czy urządzało wieczór przy świecach i gitarze. Ale wtedy nie było jeszcze smartfonów. Nawet o zwykły stacjonarny telefon było trudno.
Tak czy siak, w mniej lub bardziej upośledzonej formie odprawiamy w ten dzień (lub te dni, nie trzymamy się sztywno) jakieś tam rytuały, „świętujemy”, bo każda okazja jest dobra. 


Bo z tych dawnych, pierwotnych rytuałów  nie zostało już moim zdaniem nic. Żeby było jasne, nie posądzam naszych przodków o jakąś specjalną, mistyczną duchowość. Jestem bardzo daleki od stwierdzenia, że „iedyś to było…”. Po prostu dla nich była to zwyczajnie naturalna część ich życia, a że życie się zmieniło i zasadniczo np.  jeździmy dziś samochodami a nie konno, to cóż… 
I nie przywrócą tego moim zdaniem nawet radosne harce „neopogan” w rytm bębnów i piszczałek albo muzyki „Percivala”. Dziewczyny nie puszczają już wianków na wodę. Nie muszą czekać na specjalne okazje. Pomijam, że chłopcy wcale się nie kwapią by jakoś szczególnie spieszyć się z ich wyławianiem. Zresztą z tymi wiankami o młodych dziewcząt to obecnie różnie bywa. A kwiat paproci pewnie będzie na jakimś chińskim serwisie. To po co szukać po lesie.
Zabawa w sobótkową noc? Teraz co weekend jest zabawa i czasem przybiera takie formy, że chowania się po krzakach z pannami przez naszych praojców to w porównaniu zabawa grzeczna niemal jak bal seniora w domu pomocy społecznej. 
Oczyszczające skakanie przez ogień? No błagam, mamy terapię dla par. Ganianie się po łące na golasa? Są odpowiednie serwisy w Internecie. Nie trzeba czekać na letnie przesilenie. Nawet sama data niema dla przytłaczającej większości większego znaczenia. Kiedyś, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym (i dla hobbitów też, jakby co!) był najdłuższy dzień to był początek lata tylko jego środek i wiązało się z tym chociażby planowaniem prac polowych. Dziś mamy kalendarz Google.

A jednak…

A jednak gdzieś tam, głęboko w nas to tkwi. Nawet jeśli się do tego przed sobą nie przyznajemy. Gdzieś tam się coś budzi, drga jakaś struna. Podziwiamy wschody i zachody słońca, siadamy zamyśleni. Z nostalgią rozmyślamy o przeszłości, z nadziej wypatrujemy następnego dnia, bojąc się jednak, co przyniesie poranek. 

Letnie przesilenie. Dzień Środka Lata. Najkrótsza noc. Niech żyje bal! Niech płonie ogień, niech wiruje cały świat w rytm szalonego bębna a spocone ciała wiją się w miłosnym uścisku.

Jednakowoż…

Czy pomyślałeś kiedykolwiek, sącząc piwo podczas sobótkowego festynu, że owszem, cieszymy się z tej najkrótszej nocy i że przed nami nowy pełen ciepła i światła dzień, ale już następnego dnia Ciemność przyjdzie upomnieć się o swoje? Bezwzględnie, systematycznie, z precyzją chirurga będzie obcinać kolejne minuty. Noce zaczną robić się coraz dłuższe. Przyjdą żniwa i po cichu zacznie się przyrodnicza jesień, choć plaże i kempingi będą jeszcze pełne. 
Ani się obejrzysz, a w nieustannej walce o czas dzień zrówna się z nocą, by we wrześniu wyznaczyć środek jesieni, a dla współczesnych – jej początek. A potem nadejdzie zima. 

A Twoje życie? Czy czekasz wciąż na sen nocy letniej? Z nadzieją wypatrujesz Słońca wschodzącego między wiszącymi kamieniami, licząc, że obdarzy Cię jakimiś szczególnymi łaskami? Czy może przepełnia Cię lęk, że jutro dzień będzie krótszy i masz coraz mniej czasu? 

Obojętnie jakie uczucia Cię przepełniają, doceń je.Nie stój w miejscu. Rób coś. Dzień już nie będzie dłuższy.

Jeśli nie był to dla Ciebie żaden szczególny dzień – niech od dziś będzie. Jeśli jesteś dziewczyną, upleć od nowa ten cholerny wianek, choć każdy facet to świnia. A Ty chłopie przemęcz się z nią na miejskiej zabawie.
Zrób niezwykłego grilla dla znajomych i zaskocz ich czymś pozytywnym. Czytaj żonie wiersze, gdy będzie siedziała przy Tobie i wpatrywała się sennie w ognisko. Ubierz dla niego tę sukienkę, którą Ci kupił, chociaż uważasz, że jest już obciachowa. Biegajcie nago po łące i liczcie, kto złapał więcej kleszczy.
Pogadaj z sąsiadem.
Zadzwoń do mamy.
Przygarnij Kropka. 

Żebyś, mimo najdłuższego dnia  nigdy nie zapominał, że idzie zima. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *