Wiersze i inne takie
Drzewo
Dawno, dawno temu, patrząc na ponure miny ludzi u mnie w pracy, popełniłem coś takiego. Wydłubałem dziś z jakiegoś archiwum Gadu-Gadu. Może sobie Google zarchiwizuje, albo AI stworzy kiedyś coś nowego… A co mi tam…
Drzewo
W cieniu budynku zakwitło drzewo.
Nocą było minus jeden. Lub dwa.
A ono bezczelnie kwitnie.
I trwa.
Macha różowymi płatkami
do zabieganych urzędników
Tu jestem!
Trochę mu smutno, że nikt go nie widzi
Gdy tak tańczy za oknem
w nowiutkiej wiosennej sukience
Ale tańczy dalej
Choćby i dla latarni.
Bo idzie wiosna.
Bo tak jest dobrze.
Bo tak chce.
Kwitnące drzewo
Za budynkiem B.
Poznań, 21.03.2007 r.
Kto jest ów cham z chamów, co woła zza wody?
Dawno nie było nowego wpisu więc korzystając z odrobiny wolnego pora nadrobić zaległości. W międzyczasie powstały nowe obsadki i o tym jeszcze napiszę, ale póki co – coś świeższego! Przy okazji jest to inauguracja działu wideo. Czasem zdarza mi się filmować różne „dziwne” wydarzenia dla potomności i szkoda by było, gdybym korzystał z tego tylko ja.
W ostatnią sobotę maja, zaciekawiony plakatem na Facebooku „Kto jest ów cham z chamów, co woła zza wody?”, odwiedziłem Muzeum Archeologiczne w Poznaniu. Pod intrygującym tytułem kryło się mini przedstawienie lub, jak to określili autorzy, Stowarzyszenie Edukacji i Odtwórstwa Historycznego „AUREA TEMPORA”, fabularyzowany odczyt „Eddy Poetyckiej”. Link do pełnej, niemal godzinnej wersji nagrania znajdziecie na końcu tekstu a tym czasem co nieco o samym przedstawieniu. Czytaj dalej
Musztając wigle…
Kiedy moje dzieci były małe, czytałem im często na dobranoc bajki i wiersze. Od cudownych „Kołysanek dla maluchów” które do dziś potrafią zarecytować z pamięci, po co fajniejsze kawałki „Pana Tadeusza”. Wśród utworów grzecznych i poukładanych znalazły się też i te – jakby to rzec – ciut mniej standardowe, ze słynnym Dżabbersmokiem (lub jak kto woli Żabrołakiem) Lewisa Carolla oraz tolkienowskimi Żujpaszczami. Mimo, że dziś już pełnoletni, gdy jest odpowiedni nastrój, siedzimy przy świeczkach popijając aromatyczną herbatę, proszą jeszcze czasem o Żujpaszcze. Marzy mi się, że kiedy będą recytować je swoim dzieciom.
Bardzo lubię obydwa utwory, każdy troszkę inaczej. Dżabbersmoka przede wszystkim ze względu na cudowną zabawę językiem (i czapki z głów dla tłumaczy!), Żujpaszcze za niesamowity nastrój.
Zainspirowany tymi wierszami, dawno temu ułożyłem kiedyś swoją własną rymowankę. Akurat, by w zimowy mroźny wieczór wspomnieć upalne lato:
Wieczór
Szczwór w szmuklach bżdży przeciągle
musztając wigle czule,
hoplaszczy zwyrod rozmarzony,
kurlając małe trule.
Poziomkowo
Obsługiwałem kiedyś forum jednej z polskich pisarek, od strony informatycznej oczywiście. Czasem nawet na owym forum się odezwałem. Niestety, po paru wpisach niezgodnych „z myślą przewodnią partii”, autorka mnie koniec końców zbanowała, dorabiając przy okazji przed czytelniczkami „gębę” godną co najmniej teczki w IPN. Ot, życie.
Samo forum i jego zakręcone czytelniczki wspominam za to bardzo mile. Pewnego razu, czytając gorącą dyskusję (wręcz sabat!) o nowej książce, pełną setek westchnień i słodkich pozdrowień, przy których fotki z młodymi kotkami i szczeniaczki to niemal „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, popełniłem utwór wierszowany o roboczym tytule „Poziomkowe pole”. Paru dziewczynom się spodobał, odważę się więc po latach pokazać go publicznie.
A poza tym uwielbiam poziomki! W moim małym Hobbitonie, mimo że już niemal jesień – wciąż rosną!