Ciernie i jagody

Nowy rok, nowy wpis. Blog jak widać zmienił  wygląd (w środku też trochę się unowocześniło!) a ja nabrałem ponownie ochoty na pisanie. Chyba znowu tego potrzebuję, nawet, jeśli to nie ma sensu. Bo kto dziś czyta blogi?

Wracałem z żoną z  zakupów. Wiał nieprzyjemny, zimny wiatr, padał mokry, paskudny śnieg, na chodnikach topniała śnieżno-błotna maź. Wstrętnie. Pogoda jakaś taka niezdecydowana, w naszej przegrzanej, miejskiej dżungli. Ni to jesień, ni to zima.  I nagle, w tym szarym, nieprzyjemnym krajobrazie zobaczyłem pełno krzaków berberysu, z ich cudownie czerwonymi jagodami. Wyglądały jak setki czerwonych lampek w wigilijny wieczór. Podbiegłem zrobić zdjęcie, oczywiście zahaczyłem spodnie (na szczęście bez strat…), trochę pokłułem rękę, by pstryknąć fotkę. Przyszło mi do głowy, że będzie doskonale pasowała do ilustracji nowego etapu bloga.

Krzew berberysu w śniegu

Berberys

Zeszły rok nie były dla mnie najprzyjemniejszy, dopadła mnie kolczasta rzeczywistość i powbijała swoje ciernie tu i tam.
Nie wiem jaki będzie ten, który obecnie się rozpoczął.  Nawet nie chcę gdybać. Ogólnie jest słabo, ale…
Jakoś tak cwanie to Pan Bóg urządził, że nawet wśród groźnych, nieprzyjemnych cierni, które potrafią tkwić w ciele tygodniami i powodować jątrzące się rany, zwykle znajdziemy cenne owoce, będące lekarstwem na wiele schorzeń. I stworzył taki na przykład berberys. Choć nie chciałbyś się do niego przytulić ani np. nadepnąć, to praktycznie każda część tej rośliny może zostać wykorzystana w celach leczniczych. A to na trudno gojące się rany i wrzody, a to na wzmocnienie organizmu, a to na walkę z bakteriami jako „naturalny antybiotyk” czy też na dolegliwości przewodu pokarmowego.

W 2024 nie mogłem za bardzo aktywnie hobbitować, w sumie robić czegokolwiek, z dużym prawdopodobieństwem ten rok będzie niestety podobny. Kolec tu, kolec tam.
Ale przez to, a może – kto wie? – dzięki temu, postanowiłem powrócić tutaj. Na pewno będzie to pożyteczne dla mnie, choć mam nadzieję, że skorzysta też ktoś, kto nie przepada za social mediami.

Czy coś się zmieni? Pewnie nie. Dalej będę tworzył wpisy z serii TLDR; 🙂 Będzie trochę kuchni, jakieś DIY, chcę pociągnąć dalej temat hobbickiej poczty. Czasem taki wpis „o życiu”, jak ten. Zobaczymy.
Mam sporo różnych rzeczy, które – przyznaje się bez bicia – „zmarnowałem” na Fecebooka, z którym tak chciałem się rozstać. Byle tylko było kiedy i nie zabrakło sił. Trzymajcie kciuki!

porównanie wyglądu starego i nowego bloga

Stara i nowa skórka mojego bloga.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *