O Dniu Hobbita słów parę (dziesiąt?)

„Międzynarodowy Dzień Hobbita” – tam możemy przeczytać w wielu nagłówkach artykułów w Internecie jak jeszcze czasem w tradycyjnej prasie. Czym właściwie jest, skąd się wziął, czy jest dla miłośników Tolkiena ważny? O tym w tym artykule.

Cześć listu The American Tolkien Society do Gubernatora Stanu Michigan, 1979

Cześć listu The American Tolkien Society do Gubernatora Stanu Michigan, 1979.
Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

Uwielbiam wszelkie okazje, przy których można się spotkać i radośnie coś świętować. W sumie nie ważne co, byle razem. Co roku jedną z takich okazji jest „Dzień Hobbita”. Jeśli spojrzymy na wszelkie media społecznościowe w okolicach września ujrzymy niezliczoną ilość relacji z iście hobbickich imprez, gdzie nie brakuje ani jadła, ani napitku. Podobnie niezliczone ilość razy przeczytamy „Happy Hobbit Day!”. Co ciekawe, o wiele ważniejszy (zdaniem niektórych) Dzień Czytania Tolkiena przypadający na wiosnę, 25 marca, mimo wielu imprez organizowanych przez grupy fanów czy nawet szkolne biblioteki jest chyba mnie „widoczny”. Albo tylko mi się tak wydaje, bo bardziej zwracam uwagę na kolorowe obrazki właśnie z Dnia Hobbita. Tu nasunęło mi się porównanie do Bożego Narodzenia i Wielkanocy oraz nieustannych dyskusji nad wyższością jednego nad drugim. 

 

Oficjalne czy nieoficjalne?

Osobiście, szanując cały dorobek Profesora, chyba bardziej lubię Hobbit Day. Bliżej mi do oddolnych ludycznych świąt, niż oficjalnych, poważnych rocznic ustanowionych przez Bardzo-Ważne-Organizacje. Tolkien Reading Day to twór brytyjskiego The Tolkien Society, po raz pierwszy obchodzone w 2003 r., czyli zasadniczo już w czasach Ringersów i „nowożytnego” fandomu.
Pewnego razu wyczytałem, że Hobbit Day jest „oficjalnym świętem” przyjętym w USA i ba, są na to papiery. Jako hobbit z zamiłowania zacząłem oczywiście drążyć temat i okazało się, że… Hmmm… Jak to czasem można przeczytać na FB – „to skomplikowane”.

 

No więc jak z Dniem Hobbita było…

Hobbit Day ma korzenie sięgające czasów hippisów, czasów, gdy Leonard Nimoy (a z nim wszyscy fani!) radośnie od paru lat śpiewali  „The Ballad of Bilbo Baggins”, trwały nieustające dyskusje nad tym, czym jest fajkowe ziele. Ludzie pisali na murach i nosili plakietki „Frodo Lives”, Ralph Bakshi wyreżyserował animowaną, klasyczną już dziś wersję „Władcy Pierścieni” a J.R.R. Tolkien już nie żył, nie mógł więc wyrazić swojego zdania na temat tego, co długowłosi dziwacy po drugiej stronie Atlantyku wymyślają w związku z jego dziełami.

A dziwacy, a dokładnie Amerykańskie Towarzystwo Tolkienowskie (The American Tolkien Society) pomyśleli, że urodziny Bilba i Froda Bagginsów są doskonałą okazją po pierwsze do popularyzacji dzieł Profesora, a po drugie – jak można się domyślić – spotkań i radosnego świętowania, jak to tylko Amerykanie potrafią. I tak 22 września 1978 roku po raz pierwszy obchodzono w USA Dzień Hobbita. Nie, nie „międzynarodowy”. Po prostu Dzień Hobbita.

 

Jednak co papier, to papier!

Tu należy dodać, że Amerykanie zwykle lubią, gdy różne ich inicjatywy popierają oficjalne władze. Pomijając podniesienie rangi takiej uroczystości, często z „błogosławieństwem władz” łatwiej też coś załatwić. Wiecie, taka troszkę nobilitacja.
Tak też pomyśleli fani z Amerykańskiego Towarzystwa Tolkienowskiego i zaczęli pisać tu i tam prośby o poparcie i jak można się domyśleć – takie poparcie w różnej formie otrzymali i to począwszy od lokalnych polityków aż po Biały Dom (a przynajmniej tak piszą…)!
Postanowiłem zdobyć któryś z tych dokumentów, więc pierwsze co zrobiłem, to napisałem do Towarzystwa. I cóż, okazało się, że wydarzenie sprzed ponad 40 lat chyba nie ekscytuje ich tak jak mnie, nie mniej otrzymałem pierwszą wskazówkę. Pozwolę sobie przytoczyć tu, co napisała mi Amalie Helms, Executive Director ATS. Zwracam też uwagę na wytłuszczony  fragment:

The only documents we currently have are the official documents issues to the American Tolkien Society directly, however many government agencies (local and state level) have issued proclamations in a more general way – usually because they are also fans of Professor Tolkien’s work. Many of these were issued in the late 70’s and and early 80’s in the US when it was a lot easier to get such things approved and supported. These proclamations did not create Hobbit Day or Tolkien Week as the type of holidays where we don’t hae to work or anything like that, these are just observance proclamations that support the actions of many educators, organizations like ours, and many, many librarians that have reveled in the opportunity to put up displays and have discussion groups around the Lord of the Rings volumes and other pieces of work by Prof. Tolkien. 

 

Ważną informacją otrzymaną w mailu było, że pierwszym takim aktem była proklamacja Gubernatora Stanu Michigan, Williama G. Millikena z 1979 r. (tak, z 1979 a nie 1978!)  jednakże ostatecznie nie doczekałem się tego dokumentu. 
Tutaj ważny dopisek i chciałbym, żeby to wszyscy zrozumieli – mimo urzędowych dokumentów oficjalności nie jest to święto w rodzaju Dnia Niepodległości na przykład. Długo zastanawiałem się, jaki polski dokument można porównać do proklamacji gubernatora stanu. Dopiero prof. Michał Leśniewski podpowiedział mi, że można to przyrównać np. do uchwały sejmu w sprawie ustanowienia roku 2000 Rokiem Reymontowskim. Jest jak najbardziej oficjalnym dokumentem, choć w istocie nie daje żadnych praw. Więc… Czy więc Hobbit Day jest „oficjalnym świętem” – no niby tak, ale… Jak Rok Reymontowski na przykład. Czy po prostu jest.  Co nie zmienia faktu, że można powołując się na takie obchody np. wydostać parę groszy na organizację obchodów, wynająć salę czy zrobić jakiś fajny piknik z dofinansowaniem,  no nie?

 

Poszukiwania

Po bezowocnych poszukiwania w przeróżnych archiwach on-line w desperacji napisałem do Archiwum Gubernatora i… niemal natychmiast otrzymałem odpowiedź! Moje zapytanie było tak niezwykłe, że cudowna załoga tego Archiwum, jak  okazało się także miłośnicy profesora znaleźli odpowiednie dokumenty i zrobili skany! W tym miejscu składam serdecznie podziękowania dla całego Archiwum Gubernatora Stanu Michigan, w szczególności Rachel Clark.
Uwaga: zdjęcia są własnością i opublikowane za zgodą i dzięki uprzejmości Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

 

Tadam!

Panie i Panowie, Hobbici, Krasnoludy i Elfowie! Nie wiem ile osób na świecie ma kopie tych dokumentów, ale w Polsce chyba nikt. Z radością więc prezentuję, jak dawno, dawno temu zaczęła się ta historia!

Po pierwsze, by władze (czy to lokalne, czy krajowe) coś ogłosiły, należy o to poprosić, złożyć odpowiedni wniosek. The American Tolkien Society takowy złożyło:

List The American Tolkien Society do gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita, 1979. Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

List The American Tolkien Society do gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita, 1979. Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

 

Amerykańscy miłośnicy Profesora Tolkiena zostali potraktowani poważnie, choć… Tak, pamiętajcie, urząd to urząd, nie należy składać dokumentów na ostatnią chwilę! 😉 

Odpowiedź z biura gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita

Odpowiedź z biura gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita, 21 września 1979.
Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

 

Tak wyglądał brudnopis:

Brudnopis Proklamacji Gubernatora Stanu w sprawie Dnia Hobbita, 1979

Brudnopis Proklamacji Gubernatora Stanu w sprawie Dnia Hobbita, 1979.
Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

 

I o to mamy jeden z dokumentów, od które wszystko się zaczęło! (kliknij by zobaczyć większą wersję!).

 

Skan proklamacji gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita.

Skan proklamacji gubernatora stanu Michigan w sprawie Dnia Hobbita. Courtesy of Archives of Michigan Record Group 82-141 Box 6.

 

Gubernator Stanu Michigan
przedstawia niniejsze
Zarządzenie Wykonawcze
w związku z obchodami
dnia 22 września 1979 roku
to jest

DNIA HOBBITA W STANIE MICHIGAN

W swojej trylogii „Władca Pierścieni” oraz we wprowadzającej do niej książce „Hobbit”, J.R.R. Tolkien stworzył język i świat, a także wypełnił go istotami, które są bardziej godne sympatii, bardziej nienawistne, mądrzejsze i potężniejsze – zarówno w służbie dobra, jak i zła – niż większość ludzi, których spotykamy na co dzień w naszym świecie.

Dla milionów fanów „Śródziemie” to fascynujący świat – taki, do którego można wracać tak często i łatwo, jak tylko się chce, sięgając po jedno z tych niezwykłych arcydzieł.

Jednak Tolkien zrobił coś więcej niż tylko dostarczył rozrywki swoim czytelnikom. Przekazał nieocenione mądrości i ostrzeżenia dotyczące świata, w którym żyjemy.

Dlatego ja, William G. Milliken, Gubernator Stanu Michigan, niniejszym ogłaszam dzień 22 września 1979 roku Dniem Hobbita w Michigan, i apeluję do wszystkich obywateli, aby czerpali mądrość z tych wyjątkowych dzieł.

Co potwierdzam własnym podpisem dwudziestego pierwszego dnia września roku Pańskiego tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego i sto czterdziestego trzeciego roku istnienia Wspólnoty.

William G. Milliken
Gubernator

 

I tak to było ponad 40 lat temu! Ucieszyłem się strasznie ze zdobycia tych dokumentów, zwłaszcza, że jestem fanem „starego fandomu”, zinów przygotowanych na maszynie do pisanie i pracowicie wyklejanych na planszach biurowym klejem by  po cichu powielić je w zaprzyjaźnionym biurze, naszywek, niedostępnych publicznie materiałów zdobywanych z trudem od innych „wtajemniczonych”, atmosfery klubowych piwnic etc. Ot, wapniak. No i myślałem, nie pierwszy już raz, „że wszyscy tak mają”. No i nie do końca tak jest, a do dalszej części tego przydługiego tekstu skłoniło mnie zdanie przemiłej pani z Archiwum Gubernatora: As a bunch of Tolkien fans in the Archives of Michigan, we had no idea there is a Hobbit Day.

Are you kidding me?! Well…

 

Więc jak to właściwie jest z nami, hobbitami?

Cóż, można powiedzieć, że jestem naiwnym romantykiem, dziadersem pokrytym już pajęczyną czasów, które nie wrócą. Ciągle popełniam ten sam błąd, wychodząc z założenia, że rzeczy które zapamiętałem sprzed lat pozostają niezmiennie atrakcyjne dla kolejnych pokoleń. Że są wzorcem, który się sprawdza, bo po prostu działa. Jak stara wyliczanka na zapamiętanie liczby Pi.

Zrobiłem krótką ankietę na temat Dnia Hobbita, która miała w założeniu sprawdzić, czy bawimy się jak dawniej. Założenie oczywiście z góry bez sensu, bo wiadomo, że nie. Naiwnie jednam myślałem, że fandom tolkienowski jest na tyle specyficzny, żeby nie powiedzieć „egzotyczny”, że wyniki będą ciut inne. Ale nie. Przede wszystkim na apel odpowiedziało niewiele osób. Na moim Wallu – wiadomo, zapewne paru „tych co zawsze”, ale wrzuciłem tę ankietę na grupę, która ma ponad 10 tysięcy członków. Fanów Tolkiena. I cóż, nie dostałem 10 tysięcy odpowiedzi.

Dla tych, co dodarli do tego miejsca krótkie statystyki:

Czy obchodzisz w jakiejkolwiek formie Dzień Hobbita?

65,4% nie obchodzi Dnia Hobbita! 🙁

Powody:
– aż 52,9% wybrało odpowiedź… „Nigdy nie słyszałem o Dniu Hobbita”. Serio??? I wypełniliście ankietę?
– 23,5% odpowiedziało „Nie mam za bardzo z kim się bawić a samemu nudno i smutno”. Zawsze powtarzam – community to jest podstawa. Wspólnota. Wioska. „My”, nie „Ja”. 🙁
– 5,9% „Eeetam, dziecinada, nie interesuje mnie to…”
– 5,9% podobnie „Brak czasu, praca…”. Rozumiem, choć smutne to…
– j.w. „Zapominam o takich wydarzenia”
– jedna osoba napisała „Inaczej przeliczam daty hobbitów” – i chyba nawet wiem kto, on tak ma 😛

Parę osób jednak obchodzi!
Jeżeli obchodzisz, to najczęściej:
– 33,3% „W grupie znajomych fanów Tolkiena”. Brawo! Trzech to już kompania! 😉
– Niestety także 33,3% obchodzi samemu 🙁
– 22,2% „Różnie, jak dopisze towarzystwo”
– 11,1% świętuje z dziewczyną/chłopakiem/przyjacielem etc.

Jak obchodzisz Hobbit Day?
To pytanie ciekawiło mnie chyba najbardziej. Można było wybrać więcej jak jedną odpowiedź stąd procenty się nie zgadzają.
– 77,8% wybrało „czytanie tekstów J.R.R. Tolkiena”
– 44,4% ogląda w tym dniu filmy (zakładam, że tematycznie związane…)
– 33% z kawałkiem robi coś dla innych, np. prelekcje w szkole czy bibliotece,
– 22%-30% wybrało wizytę w pubie (ogólnie – biesiadowanie)
– jedna osoba podśpiewuje z tej okazji!
Oczywiście zajęcia można łączyć, rano zrobić prelekcje w szkole, a o południu obejrzeć film i iść do pubu 🙂

Czy jest to dla Ciebie, jako miłośnika Tolkiena i hobbitów
No cóż, tych odpowiedzi się spodziewałem, niestety… Życie.
– 55,5% wybrało odpowiedź ”Fajnie że jest, ale jakoś specjalnie się nie ekscytuję”.
– Pozostałe odpowiedzi rozłożył się po połowie: „W sumie nic by się nie stało, gdyby «wyleciało z głowy»” i „Ważny dzień, na który z radością oczekuję i będę się doskonale bawił”.
Czyli, jeśli dobrze liczę, w istocie ponad 3/4 osób ma w rzeczywistości zasadniczo obojętny stosunek do tego dnia. Ot, dzień jak dzień.

Czym właściwie dla Ciebie jest Dzień Hobbita? Napisz parę zdań od serca, opisz krótko swoimi słowami jak go spędzasz, co czujesz?
Za te odpowiedzi najbardziej dziękuję, super, że Wam się chciało! I mówią chyba więcej, niż procenty…
Fajnym dniem do hobbitowania, czy to na jakiejś wyprawie, wędrówce, a także do corocznego (już mam taką tradycję) sięgnięcia po książkę „Hobbit”.
– Niczym. Specjalnym wydarzeniem są obchody TRD, a do zwykłego spotkania i rozmowy taki pretekst nie jest potrzebny
– Fajną i ciekawą okazją na alternatywne spędzenie dnia z twórczością profesora.
– Kolejną okazją na cieszenie się Śródziemiem, ale o mniejszej wadze niż 25 marca czy Tydzień Fëanorejski (Fëanorian week) 25 marca do 1 kwietnia.
– Zawsze pamiętam o tym dniu, ale nie zawsze go obchodzę w jakiś szczególny sposób. Ale jak się uda to przynajmniej Drużynę Pierścienia obejrzę
– Jest to dzień, w którym mogę przenieść się na chwilę do Shire, urządzić prawdziwą hobbicką ucztę! Jest to też bardzo dobry argument, aby razem z innymi spędzić czas z twórczością J.R.R. Tolkiena.

Cóż.

I amar prestar aen…
ihan mathon ne nen…
han mathon ne chae…
a han noston ned gwilith.

Dziękując wszystkim za udział w tej zabawie, oprócz tradycyjnego stękania dziadersów, że „kiedyś to było” jeszcze raz chciałbym zwrócić uwagę na to, jak ważna jest wspólnota. Że trudno bawić się i przeżywać samemu. Łączcie się, szukajcie znajomych, gdziekolwiek jesteście. W mieście, na wsi, w pracy, na studiach. I kolejny raz przypomnę – trzech to już kompania!

Na koniec, w ankiecie wzięło udział:
– 61,5% mężczyzn
– 38,5% kobiet
– 50% osób między 30 a 40 rokiem życia,
– 30,8% studentów (czyli powiedzmy do 30…)
– 7,7% osób między 40 a 50
– j.w. 50 a 60
– 3,8% zadeklarowało opcję „Frodo, chciałbym jeszcze raz zobaczyć mój pierścień…” 😉 Ot, żartownisie…
– 53,8% mieszka w dużych miastach
– 30,8% na wsi
– 11,5% w średnich miastach do 20-100 tys. mieszkańców
– 3,8 w miastach małych, poniżej 20 tys.

Uffff…
Koniec.

 

 

 

 

 
 
 
 
 
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tagi