Dar akacji

Akacjowy konar

Dar akacji. Mam nadzieję, że nie przyniosę
jej wstydu.

Dziś wybrałem się z córką na działkę. Ot, taki wiosenny… A nie, przecież jest luty! No dobra – na zimowy, niedzielny spacer. Zawsze się boję tych zimowych wizyt na działce, bo zwykle zastaję np. wyrwane okno, wyłamane drzwi i inne niespodzianki zostawione przez niechcianych gości.

Przy okazji miałem nadzieję znaleźć po drodze jakieś ciekawe kawałki drewna na obsadki do stalówek, za produkcję którym mam zamiar się zabrać jak tylko będzie ciepło. Ostatnio znalazłem piękny kawałek jesionu, mam też brzozę i lipę, przydałoby się jednak coś jeszcze.

Przy ścieżce prowadzącej na mój ogródek rosną w zasadzie same jesiony. Przed laty rosły też dwie akacje (a dokładniej – robinie akacjowe), jedna potężna, pamiętająca pewnie jeszcze czasy II wojny światowej, i druga, mniejsza, z której kwiatów jako dziecko wypijałem słodki sok. Niestety większa zakończyła swój drzewiasty żywot podczas poszerzania ulicy, podobnie jak wszystkie drzewa w tym samym rzędzie. Te które, które ocalały są systematycznie przycinane i czasem zdarza się, że gałęzie nie są uprzątnięte, na co oczywiście liczyłem. Kontynuuj czytanie

Nowy nabytek! Stołowa tokarka!

Mój nowy nabytek - przenośna tokarka, jeszcze bezimienna!

Mój nowy nabytek – przenośna tokarka, jeszcze bezimienna!

Ha! Muszę się Wam pochwalić nowym nabytkiem! Od dłuższego czasu „chorowałem” na własną tokarkę do drewna, warunek – musiałaby być możliwie mała, przenośna i łatwa do schowania. Aha… I tania!

Jedyny sensownym rozwiązaniem (i dla mnie zupełnie wystarczającym) okazała się prosta przystawka napędzana wiertarką. Takie przystawki robiła kiedyś nasza Celma, ale egzemplarze które znajdywałem na Allegro czy innych serwisach były albo drogie, albo niekompletne, albo w kiepskim stanie. W każdym razie polowałem od dłuższego czasu na dobrą okazję.

Parę dni temu przeglądam aukcje i nagle – bach! Jest, śliczna, mała pomarańczowa tokareczka, dokładania taka, jakiej chciałem! Niestety była to aukcja ale udało się – miałem odrobinę szczęścia (wygrałem dosłownie o włos!). Tak sobie myślę, że ewidentnie chciała trafić w moje ręce.

W każdym razie dziś do mnie dotarła moja ślicznotka, zobaczymy jak się będzie sprawować. Bo wiecie, jak to czasem mówią – „ładna miska jeść nie daje”. Kontynuuj czytanie